Mam 19 lat, brałam amfetaminę, paliłam marihuanę. Tak się zaczyna moja historia.Myślałam, że to nie szkodzi : ,, A co tam.. Wszyscy biorą, nic im się nie dzieje, mi też nic przecież nie będzie ''.
Tak było.
Ale do czasu. W późniejszym okresie zauważyłam, że znajomi o mnie ciągle mówią, robią specjalnie coś mi na przekór, obgadują mnie, przekazują pewne sprawy po przez ich zachowanie, przedmioty.. Dostawałam inne sprawdziany w szkole niż cała klasa, lekcje specjalnie były prowadzone błędnie i wszyscy czekali czy się zorientuję. Miałam zainstalowane kamery w domu i mnie rodzina przez nie podglądała z budynku obok domu. Wszystko było zgrane ze sobą, nie rozumiałam jak oni to robią. Oczywiście się dowiedziałam. Pewnego dnia nie wytrzymałam i wpadłam w histerię, zaczęłam krzyczeć i pytać mamę : ,, Dlaczego mi to robicie, mam tego dość '' itp.. Okazało się, że to problem tkwi we mnie, a nie we wszystkich w okół. Jestem chora. Mam urojenia ksobne, chodzę do psychologa i do psychiatry, biorę leki od niedawna. . Mam już powoli dość tego wszystkiego. Dalej mnie to męczy, może w mniejszym stopniu niż na początku,ale w dalszym ciągu są dni, że płaczę bo już nie wytrzymuję. Nie wierzę już ludziom, którzy mówią, że narkotyki nie niszczą ludzi. Mnie zniszczyły, nie fizycznie, ale psychicznie. Skoro mnie to i moje życie. Kiedy wychodzę do szkoły albo gdzieś gdzie jest dużo ludzi, jestem w stresie, boję się każdego najmniejszego ruchu każdej osoby wokół mnie. Bo może ona przesyłać mi jakieś sygnały, a może próbuje mi coś przekazać?
Ciężko mi powiedzieć, że żyję spokojnie..Walczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz